Promocja e-czytelnictwa.
Od początku epidemii specjaliści prześcigali się w przewidywaniu negatywnych skutków “zamknięcia”. Ciągnąca się już ponad trzy miesiące ogólnokrajowa kwarantanna bez wątpienia nie jest sprzyjającym położeniem dla nikogo z nas. Zostaliśmy postawieni w sytuacji, z którą nie mieliśmy wcześniej do czynienia. Cały czas zerka w naszą stronę perspektywa niepewnego jutra. Można by pomyśleć, że doszukiwanie się tu pozytywów byłoby czymś niezwykle naiwnym. A jednak. Epidemia koronawirusa wywołała zmianę w jednym, bardzo ważnym dla nas, a od lat znajdującym się w złej kondycji sektorze.
Czytelnictwo.
Raporty z ostatnich lat pokazują smutną prawdę, jakoby stajemy się społeczeństwem, które czyta coraz mniej. Wraz ze zwiększającą się popularnością takich form rozrywki jak telewizja i internet, książki zostały zepchnięte na dalszy plan. Sięganie po książki dla czystej przyjemności stało się rzadkością. Zwłaszcza wśród ludzi młodych, u których zainteresowanie literaturą cały czas stopniowo maleje. Jest to szczególnie niepokojące ze względu na to, jak wiele niezaprzeczalnych korzyści niesie za sobą regularna lektura. Poza takimi oczywistościami jak wzbogacenie słownictwa, wymienia się wśród nich takie obszary naszego życia jak pamięć, koncentrację, kreatywność, wrażliwość i umiejętność krytycznego myślenia. Nie mówiąc już o wartościach, jakie przekazuje dobra literatura.
W 2000 roku czytanie co najmniej jednej książki rocznie deklarowało ponad 50% Polaków. 18 lat później, wynik ten nie przekraczał już procent 40. Kontakt z większą ilością książek niż 7 miało zaledwie około 10% Polaków. Plasuje to nas poniżej średniej unijnej. Mimo wielu akcji promujących czytelnictwo podejmowanych na przestrzeni ostatniej dekady, do czynienia mieliśmy z kryzysem i nic nie zapowiadało, by ten trend miał w najbliższym czasie się odwrócić. Jeszcze dwa lata temu, do korzystania z e-booków przyznało się zaledwie 3% Polaków, co w obliczu niskiego poziomu czytelnictwa tradycyjnego, niepokoić powinno podwójnie. W tym roku jednak wiele się zmieniło, nie było to bez wpływu także na czytelnictwo.
Rok 2020.
Niską kulturę czytelniczą bardzo często tłumaczy się brakiem czasu. Ludzie otwarcie przyznają, że sięgaliby po pozycje ze swoich półek, gdyby nie nieumożliwiający to nadmiar obowiązków. Czytaniu książek nie sprzyja intensywny styl życia, do jakiego zmuszany jest współczesny człowiek. Jesteśmy stale zabiegani, a jeśli już znajdziemy wolną chwilę, to wolimy ją poświęcić na czynności niewymagające wzmożonej aktywności intelektualnej. Jesteśmy stale wyeksponowani na różnego rodzaju rozpraszacze, zatem skupienie na dłuższy czas swojej uwagi na czytanym tekście uchodzi za coraz trudniejsze. Książki zastępuje wtedy telewizja, gry lub zwyczajne wegetowanie na wygodnej kanapie.
Pandemia zamknęła wielu z nas w domach. Przymusowa kwarantanna zaburzyła nas codzienny porządek w niemal wszystkich dziedzinach życia. Nowe realia zmusiły nas do tego, by jako wyraz obywatelskiej odpowiedzialności, nie wychodzić poza nasze przytulne cztery ściany. Przyniosło to dosyć nieoczekiwany początkowo efekt. Narzucone odgórnie domatorstwo przejawiło się pewną zmianą w zachowaniu różnych grup konsumentów. Czy sprawiło to, że częściej sięgaliśmy po książki? Wymówka o braku czasu wydaje się już bowiem nie działać. Przeprowadzanie badań obrazujących całoroczny wynik czytelnictwa przeprowadzić będzie można dopiero za kilka miesięcy, jednak już teraz widoczny jest pewien trend. Mogłoby się początkowo wydawać, że pandemia stanowić będzie dodatkowe zagrożenie, ponieważ większość Polaków, jeżeli już czyta, to korzysta z lokalnych bibliotek, które przecież zostały na czas kwarantanny zamknięte. Wśród księgarzy i wydawców pojawiły się wątpliwości odnośnie zachwiania kondycji polskiego rynku książki. Premiery były przesuwane, spotkania autorskie odwoływane, tylko część z nich zorganizowano w odsłonie wirtualnej. Życie kulturalne przeniosło się do internetu. Jednak mimo załamania tradycyjnej sprzedaży, zaobserwowano wyraźny wzrost kupowania książek w formie elektronicznej, która stała się niejako koniecznością. Ten tymczasowy przymus może uświadomić ludziom, jak atrakcyjne nadal są książki. Wydaje się, że właśnie ta odsłona książek stanowić będzie przyszłość i szansę na odbudowanie czytelnictwa wśród społeczeństwa. Pandemia zdaje się być czynnikiem przyśpieszającym przeprowadzeniem prawdziwej cyfrowej rewolucji na rynku książki. Mimo kryzysu, z jakim mierzą się obecnie księgarnie stacjonarne, wzrostem popularności cieszą się wypożyczalnie e-booków. W niektórych serwisach sprzedaż książek elektronicznych niemal się podwoiła. Szkoda, że potrzebowaliśmy epidemii, by w końcu uznano je za bezpieczną, zachęcającą formę spędzania czasu wolnego. Zdecydowanie zachęcamy do tej formy aktywności. Książki są szansą na to, by ten niezwykle trudny czas uczynić bardziej wartościowym. Wędrówka do fikcyjnego świata może stanowić drogę tymczasowego zapomnienia od nieciekawej rzeczywistości. Polski rynek książki elektronicznej znajduje się wciąż w początkowej fazie rozwoju, jednak wszelkie prognozy na temat tego, by miało się to zmienić, powinny napawać radością. Jest to rozwiązanie nowatorskie, wygodne, dające szereg możliwości. Nowoczesne nośniki, których ekrany imitują prawdziwy papier, umożliwiają komfortowe czytanie. Zamówioną pozycję można uzyskać od razu, nie trzeba czekać na trwającą kilka dni dostawę. Niezwykle ważne jest więc wspieranie legalnych form nabywania tekstów kultury i szanowanie autorów i wydawców. Mimo wszystko, książki nadal stanowią podstawę kształtowania się u ludzi postaw prospołecznych i obywatelskich. Internet daje szereg możliwości, z których bez wątpienia warto skorzystać.