Pan z balkonikiem

Pan z balkonikiem zawsze zachowuje się tak samo. Do jego ulubionych zajęć należy obserwowanie przechodzących wokół ludzi, którzy zdają się go nie zauważać. On widzi wszystkich, jego nie widzi nikt. Pan z balkonikiem korzysta z tej niewidzialności i cierpliwie czekając pod sklepem spożywczym stara się wyłowić tych najcenniejszych przechodniów, skłonnych dać przysłowiowe dwa złote. Kiedy już upatrzy swoją ofiarę to koniecznie chce nawiązać kontakt wzrokowy. Człowiek zbliżając się do wejścia sklepu pilnowanego przez Pana z balkon ikiem jest w pułapce, ponieważ chcąc nie chcąc musi go zauważyć i jednocześnie spojrzeć mu w oczy czego chciał uniknąć. Kiedy już naciska klamkę żeby wejść pada pytanie:
„Ma pan może dwadzieścia groszy?” – zaczyna.
„Masz pan tu nawet dziesięć złotych.” – kończy człowiek.
Następnie wchodzi do sklepu zadowolony ze swojej dobroci, a Pan z balkonikiem zostaje sam z banknotem przedstawiającym Mieszka I. Przez chwilę ogląda jego profil. W końcu chwyta ramę swojego balkonika i zaczyna wolno się przemieszczać. Idzie do pobliskiej Biedronki. Jak wszedł do środka to od razu zbliżył się do stanowiska z owocami, cierpliwie przyglądał się leżącym bananom, zdecydował się w końcu wybrać jednego z ciemnymi plamami. Przeszedł do półek z pieczywem, tutaj długo się nie zastanawiał, wziął dwie kajzerki. Chciało mu się również pić, więc zabrał ze sobą dwie małe wody niegazowane. Większość zakupów już zrobił, jednak jeszcze czegoś brakowało. Podreptał pod dział z alkoholem. Jego brązowe oczy najpierw oglądały te najdroższe trunki, co najmniej za pięćdziesiąt złotych, przelotnie spojrzał na stojące obok wódki, a po chwili oderwał jedną rękę od ramy swojego balkonika i schylił się na dół, z dolnej półki chwycił prytę i zadowolony ruszył do kasy. Z dokładnością wykładał swoje zakupy na taśmę sunącą do sprzedawcy. Najpierw banan, potem bułki, woda, a na samym końcu ulubione wino. Przy okazji ogląda zakupy innych ludzi, którzy stoją przed nim w kolejce. Widzi, że jakaś kobieta ma stos pizz Guseppe oraz kilka czekolad ze znakiem gwarancji jakości. Zauważył, że kasjer przygląda się jego siwym włosom. Kiedy już zapłacił to wychodzi i sunie w kierunku najbliższej ławki. Siada, a balkonik umieszcza obok siebie. Zaczyna od banana, je go powoli, delektuje się smakiem, następne są bułki popijane wodą. Prytę zachowuje sobie na późne popołudnie, wtedy lepiej smakuje.
Tak płyną dni Panu z balkonikiem. Raz się uzbiera więcej pieniędzy, raz mniej. Czasami znajdzie się również kilku znajomych, wtedy czas mija na wesołych pogawędkach.